środa, 20 czerwca 2012
Brak bólu
wtorek, 12 czerwca 2012
Ostrogi piętowe
Wciąż mi dokuczają. Od dwóch tygodni nie biegam. Szukam nowych rozwiązań i zastanawiam się nad zakupem nowego sprzętu. Niestety wydatek 500zł na razie mnie nie pociąga.
środa, 16 maja 2012
Leń po urlopie
Tak, tak, nie mogę się zmobilizować i jak na razie mam kupę wymówek. Jestem pewien, że dopóki nie przestanie padać, to nie wyjdę biegać. Prognozy na szczęście są obiecujące i już w weekend powinno być dużo lepiej. Do tego czasu minie mi jetlag i śmiało zacznę pracować nad odbudową formy. Pozostaje tylko ten mały strach przed bólem ostróg piętowych. To co mnie mimo wszystko pozytywnie nastraja to moja technika, która coraz bardziej przesuwa mój krok w kierunku 100% biegania od palców, a to z kolei sprzyja leczeniu ostróg.
A jak na razie lenię się przy Diablo 3. Polecam! ;)
środa, 9 maja 2012
Bieganie na urlopie
Pierwsza przebieżka po plaży miała około 2,5 km. Odbyłem ją boso. Wszystko było miłe i przyjemne. Niestety upały (w słońcu ponad 40 stopni C) nie pozwalają na normalne bieganie. Byłem zmuszony do biegania przed godziną 9, albo po godzinie 17. Dodatkowo po pierwszym biegu odczuwałem delikatny ból w środkowych palcach stopy. Nie był on duży i wynikał z pracy mięśni, które w butach nie pracują.
Nie wspomniałem, że w Japonii nabyłem bardzo lekkie buty. Chciałem je przeznaczyć do spacerów po mieście, którego okazało się, że nie ma. Nie wiem dokładnie co to za model. Nie udało mi się dojść nawet po kodach z metki. W związku z tym zamieszczam ich zdjęcia.
Kolejny bieg po plaży wykonałem właśnie w tym obuwiu. Bieg znowu w ciągu dnia, wiec również krótki, około 3 km. Stopa, co mnie lekko zdziwiło, idealnie w nich pracowała, zwłaszcza, że biegłem bez skarpetek. Dobra przyczepność i frajda z wrażenia biegu prawie bosego sprawiły, że chciałem, jak najszybciej przetestować je na dłuższej trasie.
Następnego dnia wstałem o 8 i ruszyłem na plażę z zamiarem przebiegnięcia jej całej w dwie strony (ponad 6 km). Pierwsze co się okazało to, że już o tej godzinie temperatura jest nieznośna dla biegacza. Drugim problemem okazał się przypływ, który w kilku miejscach zabrał cala plażę i bylem zmuszony do biegu po wodzie. W końcowym efekcie do biegu w wodzie doszedł bieg po twardym ubitym piachu, jak i po miękkim typowo plażowym. Na ten twardy trafiałem w poszukiwaniu cienia na alejce z restauracjami wzdłuż plaży. I to chyba właśnie ta nawierzchnia zmusiła mnie do biegu w 100% od palców, które przeniosłem na pozostałe nawierzchnie. Wrażenie było wprost niesamowite. To totalnie co innego niż bieg w butach z uzbrojoną pięta. Dużo więcej swobody i kontaktu z podłożem. Ciężko to opisać, po prostu trzeba spróbować. Dodatkowo te lekkie buty, które nie miały być przeznaczone do biegania, sprawdziły się bardzo dobrze na zróżnicowanej nawierzchni.
Już miałem plany na kolejne wyprawy, ale bieganie naturalne daje wycisk łydkom i przez dwa kolejne dni zmuszony byłem odpoczywać. Gdy już wydawało się, że będę gotów, złapałem taką biegunkę, że nie wychodziłem z pokoju przez dwa dni. To dlatego, niejako z nudów postanowiłem napisać ten wpis.
Kolejny bieg już w Polsce!
wtorek, 24 kwietnia 2012
Barefoot running = bose bieganie
Polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=7jrnj-7YKZE&feature=youtube_gdata_player
sobota, 21 kwietnia 2012
Z piętami raczej ok
Byłem dzisiaj w sklepie Ergo w Warszawie. W ciągu tego tygodnia wysłałem mail z rezerwacja, niestety odpisali, że w sobotę nie maja wolnego terminu. Mimo nieudanej rezerwacji na wideoanalizę zdecydowałem się przyjechać. Opłaciło się! Super miła i szybka obsługa. Potrafili na jednym stanowisku wideo obsługiwać trzy osoby w tym samym czasie. Poza tym widać, że mają spore doświadczenie i wiedzę. Samo dobieranie butów przyniosło jednak małą niespodziankę.
Z analizy statycznej wyniknęło, tak jak z moich domowych testów, że mam tendencję do wyraźnej nadpronacji. Jednak gdy wszedlem na bieżnię, na nagraniu wideo wyszło, że jestem neutralnym biegaczem. Ja byłem totalnie zaskoczony. Dodatkowo zawsze wydawało mi się, że biegam lekko od pięty. To też było błędne przeświadczenie, ponieważ biegam od śródstopia (co swoją drogą bardzo mnie cieszy).
Ostatecznie w oparciu o analizę jak i moją wagę (92 kg), zaproponowano mi trzy modele butów:
Brooks Glycerine 9
Asics Gel Nibus 13
Nike Pegasus 28
Wszystkie z nich charakteryzują się dużym stopniem amortyzacji i przeznaczone są dla neutralnych pronatorów. Najbardziej przypadły mi do gustu Nimbusy. Brooksy wydawały się OK, ale posiadają za dużą przestrzeń na palce (mam wąską stopę), więc nie czułem się w nich idealnie. W Nike zaskakująco dziwnie odbierałem podeszwę. Wydawało mi się, że w wewnętrznej stronie pięty są twardsze niż w zewnętrznej. Asicsy natomiast nie miały konkretnej wady, a zachwyciły mnie stopniem w jakim obejmują stopę. Cała cholewka i język są genialne! Na dodatek mają stosunkowo mało przestrzeni na palce, co bardzo mi pasowało. Już miałem się na nie zdecydować, gdy rzutem na taśmę podsunęli mi Nike Vomero 6. Pierwsze wrażenie. Miękkość, miękkość i dużo większa dynamika niż Nimbusy. Niestety troszkę za szeroko na palce i wrażenie, że przednia część podeszwy jest stosunkowo cienka/za mało amortyzuje. Bałem się, że może to negatywnie wpłynąć na moje stopy. Jednak do tej pory nie miałem nigdy problemów z przednią częścią stopy. Problemy jeśli były, to tylko w pięcie.
Po kilku przebieżkach po sklepie wybór padł na Vomero 6. Między czasie przedstawiłem oczywiście moje problemy z bólem w pięcie. Zostałem uspokojony, że w przypadku początkujących biegaczy jest to raczej normalne i że mogę spokojnie kontynuować bieganie. Jednak jeśli ból nie będzie ustępował, albo co gorsza wzmocni się, doradzono mi, że powinienem udać się do lekarza. Tak więc mogę biegać! Jak tylko wróciłem do domu przetestowałem buty. 6,5 km i... rewelka. Biją na głowę moje dotychczasowe Nike Structure i Adidasy Response Cushion. Zwłaszcza te pierwsze, które okazały się, że nie pasują do mojego kroku (są dla nadpronatorów). Adidasy nie są tak w tyle, ale na pewno zapewniają mniej amortyzacji i troszkę słabiej obejmują moje stopy. Vomero rządzą.
Nic tylko biegać!!!
czwartek, 19 kwietnia 2012
Rozcięgno podeszwowe
Plan wydaje się intensywny i trochę szalony, a na dodatek mało realny. Podejrzewam, że w Krakowie będą tak duże kolejki, że nie uda mi się tam dostać. Oczywiście mam rezerwowy plan pozostania do niedzieli, ale boję się, że nawet to nie pomoże. Bardzo chciałbym jak najszybciej uzyskać informacje na temat stanu moich pięt. Już nie mogę doczekać się precyzyjnej informacji na czym stoję i czy mogę biegać, czy nie. Co prawda ból w prawej pięcie zniknął, a w lewej zdecydowanie zmalał, ale wciąż boję się biegać. Żeby nie utracić formy dzisiaj pływałem, ale to żadna frajda w porównaniu z biegiem :(
środa, 18 kwietnia 2012
10km pękło
Niestety nie do końca. Od pewnego czasu w lewej pięcie pojawiał się delikatny ból po bieganiu. Po wczorajszym biegu odczułem to samo w obu piętach. Mam podejrzenia, że może to być przypadłość wielu biegaczy, czyli uraz rozcięgna podeszwowego. Podobno wredna rzecz :( Większość objawów zgadza się, zwłaszcza dwa z nich. Po pierwsze ból pojawia się rano, po wstaniu z łóżka, przy pierwszych paru krokach. Następnie zanika. Drugi objaw to ból, który pojawia się przy pierwszych krokach podczas biegu, następnie ustępuje i wraca po samym biegu.
Na sobotę zaplanowałem wizytę w specjalistycznym sklepie, gdzie przeprowadzają wideoanalizę biegu. Następnie skonsultuję sprawę ze znajomym fizjoterapeutą i spróbuje umówić się na odpowiednie badania do lekarza. Jak na razie odstawiam bieganie do czasu, aż się nie przekonam, że to nie jest kontuzja rozcięgna podeszwowego.
wtorek, 17 kwietnia 2012
Plan na pierwsze 10km
Z perspektywy dzisiejszego dnia myślę, że zrobiłem dobrze. Kontuzji nie ma, mięśnie nie bolą, a i pogoda lepsza. Skoro wczoraj czułem się już na 10 km, to mam nadzieję, że co się odwlecze, to nie uciecze. Bój się dyszko, nadchodzę!
niedziela, 15 kwietnia 2012
Jakie buty ?
piątek, 13 kwietnia 2012
60km pękło + ciekawostki z motywacji
Ciekawostka, a zarazem przyjemność jaka mnie spotkała podczas tego biegu była wisienką na torcie. Wszystko zaczęło się od tego, że zaplanowałem od razu po biegu wizytę w pobliskiej wypożyczalni filmów. Zgodnie z planem zakończyłem bieg około 200 m przed wejściem. Końcówkę przespacerowałem, żeby skutecznie ostudzić organizm. W związku z tym do wypożyczalni wszedłem z w miarę uspokojonym oddechem. Zdradził mnie strój. Młoda ekspedientka zapytała z lekkim zdziwieniem "Pan biegał?" "Tak." odpowiedziałem dumnie "Przebiegłem 8 km, zanim tu dotarłem". Po uiszczeniu opłaty za film, pani rzuciła sympatycznie na do widzenia "No to proszę biec dalej."
Tak oto doświadczyłem jednej z wielu rzeczy, które dodatkowo motywują biegaczy na całym świecie, czyli zdziwienia osób, które nie wyobrażają sobie przebiec kilometra. Dlaczego w ogóle zwróciłem uwagę na tę sytuację? Wszystko dlatego, że dzień wcześniej przeczytałem w kwietniowym numerze Bieganie artykuł pt. "100 rzeczy, które kocham w bieganiu". Znajduje się w nim lista rzeczy, które dają biegaczom dodatkową radość z tego co robią. Wszystkie są podzielone na pięć grup: Duma, Zawody, Sprzęt, Trening i Ludzie. Sporo z tych 100 punktów okazało się bliskim moim doświadczeniom, więc uważam, że lista musiała powstać na podstawie doświadczeń prawdziwych biegaczy. Gorąco polecam lekturę, tym którzy szukają motywacji do biegania.
Przede mną kolejna przebieżka! Czuję zmęczenie łydek, ale dzisiaj planuję tylko 4-kilometrowe rozbieganie.
czwartek, 12 kwietnia 2012
Start
W moim przypadku zaczęło się 22 marca 2012. Tak na prawdę datę początkową można wyznaczyć jeszcze wcześniej, gdzieś w podstawówce, w okolicach 4 klasy. Wtedy zapisałem się na lekką atletykę do SKSu. Do końca szkoły średniej moja aktywność fizyczna była wysoka, a alkohol i inne używki były poza moimi zainteresowaniami. Do tego czasu pozostawałem wierny lekkoatletyce (głównie skok wzwyż i sprinty) oraz dodatkowo piłce nożnej i koszykówce. W żadnej z tych dziedzin nie byłem wybitny i nie osiągnąłem żadnych znaczących wyników.
Tak jak wspomniałem wszystko zaczęło się 22 marca 2012, po 10 latach picia, tycia i siedzenia, czy to w fotelu samochodu, czy przy biurku. Wszystko to okraszone było paleniem. W wieku 30 lat, przy wzroście 185 cm, osiągnąłem wagę 93 kg. Gdy byłem w optymalnej formie fizycznej, w 2-3 klasie liceum, ważyłem około 78 kg. Oczywiście cały czas byłem świadomy swoich problemów fizycznych i miałem różne postanowienia. Palenie na szczęście rzuciłem i zacząłem się więcej ruszać, ale nie było to systematyczne i nie mogło przynieść wymiernych efektów. Rozsądne żywienie, które starałem się kilkakrotnie wprowadzić, też było krótką historią.
Wszystko trwało do czasu, gdy znajoma, była lekkoatletka, zaczęła mi opowiadać o Nike+ i ogólnie o bieganiu i motywacji. Jako że jestem łasy na gadżety i nowinki, zainteresowałem się tym systemem Nike'a, zwłaszcza że był w promocji. Dość szybko kupiłem to, co trzeba (buty do biegania miałem wcześniej - Adidasy dostosowane do miCoach, więc miały odpowiedni otwór pod wkładką) i zacząłem testować jak działa. Nawet nie wiem, kiedy wciągnęło mnie to na maksa. Zaczęło się od układania treningów i wyzwań na stronie Nike+. Później doszło czytanie o treningach, żywieniu, ćwiczeniach. Dowiedziałem się, co to jest pronacja i zacząłem czytać o sprzęcie do biegania. W tle tych wszystkich wydarzeń było oczywiście bieganie pod 12 tygodniowy trening pod bieg na 5 km.
Teraz minęły 3 tygodnie i czuję się zupełnie inaczej. Jestem świeższy, energiczniejszy, bardziej zadowolony i pełen energii do biegania. Zaraziłem się bieganiem i tak się z tego powodu cieszę, że postanowiłem podzielić się tym faktem. Stąd własnie moja obecność w sieci. Będę pisał jak się biega po takim powrocie do sportu, gdzie szukam motywacji, jak czerpię radość z biegania i opiszę wszystkie ciekawsze przygody z trasy, którą rozpocząłem. Wszystko oczywiście na podstawie moich osobistych doświadczeniach i informacji, które wygrzebię w sieci.
START