środa, 16 maja 2012

Leń po urlopie

Ciężko ruszyć z miejsca po urlopie. Zwłaszcza, gdy wraca się ze słońca w deszcz i temperatura spada trzykrotnie. Do tego dochodzi różnica 7 godzin w strefach czasowych i bardziej myśli się o telewizorze, lub nowej grze komputerowej.
Tak, tak, nie mogę się zmobilizować i jak na razie mam kupę wymówek. Jestem pewien, że dopóki nie przestanie padać, to nie wyjdę biegać. Prognozy na szczęście są obiecujące i już w weekend powinno być dużo lepiej. Do tego czasu minie mi jetlag i śmiało zacznę pracować nad odbudową formy. Pozostaje tylko ten mały strach przed bólem ostróg piętowych. To co mnie mimo wszystko pozytywnie nastraja to moja technika, która coraz bardziej przesuwa mój krok w kierunku 100% biegania od palców, a to z kolei sprzyja leczeniu ostróg.
A jak na razie lenię się przy Diablo 3. Polecam! ;)

środa, 9 maja 2012

Bieganie na urlopie

Od ponad tygodnia jestem poza Polską. Jechałem na urlop z zamiarem kontynuowania biegania. Niestety w Japonii miałem tak napięty harmonogram zwiedzania, że nie byłem w stanie biegać. Dodatkowo sprawę utrudniał ból ostróg piętowych związany z duża ilością chodzenia. Na szczęście drugim etapem urlopu było Boracay na Filipinach. Okazało się, że bieg możliwy jest tylko po plaży bo miasta, jakie znamy z Europy, to tu nie ma. Wszystko przypomina raczej najgorsza polska wioskę, zabita dechami, gdzie od biedy aż piszczy.

Pierwsza przebieżka po plaży miała około 2,5 km. Odbyłem ją boso. Wszystko było miłe i przyjemne. Niestety upały (w słońcu ponad 40 stopni C) nie pozwalają na normalne bieganie. Byłem zmuszony do biegania przed godziną 9, albo po godzinie 17. Dodatkowo po pierwszym biegu odczuwałem delikatny ból w środkowych palcach stopy. Nie był on duży i wynikał z pracy mięśni, które w butach nie pracują.

Nie wspomniałem, że w Japonii nabyłem bardzo lekkie buty. Chciałem je przeznaczyć do spacerów po mieście, którego okazało się, że nie ma. Nie wiem dokładnie co to za model. Nie udało mi się dojść nawet po kodach z metki. W związku z tym zamieszczam ich zdjęcia.






Kolejny bieg po plaży wykonałem właśnie w tym obuwiu. Bieg znowu w ciągu dnia, wiec również krótki, około 3 km. Stopa, co mnie lekko zdziwiło, idealnie w nich pracowała, zwłaszcza, że biegłem bez skarpetek. Dobra przyczepność i frajda z wrażenia biegu prawie bosego sprawiły, że chciałem, jak najszybciej przetestować je na dłuższej trasie.


Następnego dnia wstałem o 8 i ruszyłem na plażę z zamiarem przebiegnięcia jej całej w dwie strony (ponad 6 km). Pierwsze co się okazało to, że już o tej godzinie temperatura jest nieznośna dla biegacza. Drugim problemem okazał się przypływ, który w kilku miejscach zabrał cala plażę i bylem zmuszony do biegu po wodzie. W końcowym efekcie do biegu w wodzie doszedł bieg po twardym ubitym piachu, jak i po miękkim typowo plażowym. Na ten twardy trafiałem w poszukiwaniu cienia na alejce z restauracjami wzdłuż plaży. I to chyba właśnie ta nawierzchnia zmusiła mnie do biegu w 100% od palców, które przeniosłem na pozostałe nawierzchnie. Wrażenie było wprost niesamowite. To totalnie co innego niż bieg w butach z uzbrojoną pięta. Dużo więcej swobody i kontaktu z podłożem. Ciężko to opisać, po prostu trzeba spróbować. Dodatkowo te lekkie buty, które nie miały być przeznaczone do biegania, sprawdziły się bardzo dobrze na zróżnicowanej nawierzchni.


Już miałem plany na kolejne wyprawy, ale bieganie naturalne daje wycisk łydkom i przez dwa kolejne dni zmuszony byłem odpoczywać. Gdy już wydawało się, że będę gotów, złapałem taką biegunkę, że nie wychodziłem z pokoju przez dwa dni. To dlatego, niejako z nudów postanowiłem napisać ten wpis.


Kolejny bieg już w Polsce!