czwartek, 28 lutego 2013

Jak uniknąć kontuzji podczas biegania?

Istnieje wiele sposobów na uniknięcie kontuzji. Jednym z nich jest skończenie z bieganiem, ale chyba nie o to chodzi. Można również wzmacniać mięśnie i stawy na różne sposoby - siłownia, rower, basen itp. Można brać suplementy na stawy i mięśnie. A można po prostu zdrowo biegać.

W ostatnich latach bardzo modne stało się skupianie na powrocie do naturalnego kroku biegowego, czyli takiego jaki mieli nasi przodkowie biegając bez butów. Technika ta ogólnie nazywana jest "bare foot running", czyli bose bieganie. Wielu naukowców, biegaczy i firm związanych z branżą sportową zajęło się tym tematem. Doszło do tego, że praktycznie każda marka produkująca buty do biegania ma swoje modele do biegania naturalnego.

Ludzie często i gęsto nie wiedzą nawet do czego te buty służą i czy powinni w nich biegać. Zanim ktokolwiek zabierze się za bieganie w takim obuwiu polecam zapoznanie się z trzema głównymi nurtami naturalnego biegania- bieganie boso, "chi running" i "forefoot running".
Polecam skorzystać z Youtuba:




niedziela, 24 lutego 2013

Siłownia drogą do lepszego biegania

Gdy rok temu zaczynałem biegać, jednym z moich głównych celów było zrzucenie wagi i wzrost sprawności. Zawsze uważałem, że bieganie jest najlepszą drogą do osiągnięcia tych dwóch celów. Niektórzy mówią o rowerze i pływaniu. Jednak moim zdaniem nie ma drugiej tak dobrej drogi na zrzucenie wagi.

Podczas biegu pracuje większość mięśni w dynamiczny i jak najbardziej naturalny sposób. Rower jest czymś obcym dla naszego organizmu. Nasi przodkowie poruszali się przecież pieszo. Na rowerze nie ma tak dynamicznych ruchów i nie pracujemy tak równomiernie, tak dużą grupą mięśni, jak podczas biegania. Pływanie jest dużo mniej dynamiczne. Pracują co prawda wszystkie mięśnie, ale w bardzo stały i mniej dynamiczny sposób. Dzięki pływaniu świetnie wzmacniamy mięśnie i powiększamy ogólną sprawność, jednak bardzo wolno spalamy tłuszcz.

W tej świadomości i z takim przekonaniem żyję do dziś, jednak z bieganiem zrównałem jeszcze jedną rzecz. Rzecz, która praktycznie od zawsze była moim wrogiem. Nie znosiłem jej mimo że nigdy tak naprawdę jej nie spróbowałem. Była to nienawiść i brak szacunku. Wszystko brało się z niewiedzy i stereotypów wypracowanych w młodości. Do połowy grudnia zeszłego roku, gdy ktoś opowiadał mi o tym sposobie zwiększania sprawności organizmu, grzecznie go wysłuchiwałem i szybko zmieniałem temat, nie wykazując najmniejszego zainteresowania. Gdy ktoś mnie zaczynał namawiać, zawsze odpowiadałem, że to nie dla mnie i że wolę biegać.

Wszystko do czasu, gdy brat, trochę siłą czystej perswazji, trochę braterską więzią, trochę tym, że załatwi mi to za darmo, przekonał mnie do jednej wizyty na siłowni. Tak, to właśnie siłownia była moim odwiecznym wrogiem. Od kiedy w liceum ćwiczyłem na prymitywnej szkolnej siłowni, zawsze kojarzyła mi się z wytatuowanymi karkami, którzy dźwigają wielkie sztangi, strasznie przy tym sapiąc, pocąc się i kurwując. Stereotyp. Aż się dziwię, w końcu na co dzień śledzę wiele dyscyplin i miewałem kontakt z profesjonalnymi sportowcami. W dzisiejszym sporcie zawodowym bez ciężkiej pracy na siłowni nie da się nic osiągnąć. Ja jednak z klapkami na oczach widziałem siłownię sprzed lat, z mojego liceum. Na szczęście mam brata.


Pamiętam tę dziwną nieśmiałość i to wrażenie, że wchodzę do miejsca, w którym nigdy nie powinno mnie być. Szybko minęła, a brat zabrał mnie na TRX. Zrozumiałem, że siłownia to nie tylko sztangi, hantle i kombajny do ćwiczeń. TRX mnie wykończył. Po prostu dętka. Robiłem to co lubię, czyli ćwiczenia z własnym ciałem, bez dodatkowych obciążeń i zrozumiałem jak słaby jestem. Zrozumiałem, że samo bieganie pomaga spalać, zwiększa siłę i kondycje, ale jest siła i siła, jest kondycja i kondycja.

Nauczyłem się, że siłownia to super uzupełnienie biegania. Przygotowuje nas w zupełnie inny sposób do wyzwań biegowych i w bezpośredni sposób przekłada się na lepsze wyniki na bieżni. Sprawia, że nasze bieganie jest bezpieczniejsze i zdrowsze. Poza tym zimą, może okazać się jedynym sensownym miejscem, gdzie można pobiegać i być pewnym, że się nie rozchorujemy.

W taki sposób mój harmonogram biegania rozszerzył się o plan ćwiczeń na siłowni.

piątek, 22 lutego 2013

Forma z dawnych lat

Co wydarzyło się międzyczasie? Trochę się wydarzyło, więc nie opiszę tego za jednym razem. Będę wrzucał od czasu do czasu najważniejsze ciekawostki. Jak na razie ważne jest to, że schudłem i przypomniałem sobie formę z dawnych lat. Dodam jeszcze, że samo zbicie masy nie było po prostu spaleniem tego co niepotrzebne. Przy okazji przybyło sporo mięśni, więc długi czas stałem w miejscu zanim wskazówka ruszyła w lewo.

Na ten sukces, który nie jest moim ostatecznym celem, złożyło się kilka elementów. Jakich?

czwartek, 21 lutego 2013

Zleciało pół roku...

... a mnie nie chciało się ani pisać, ani biegać. Praca, wakacje, pogoda, po prostu lenistwo.

Wpadłem dzisiaj na film na Youtubie o bieganiu. Nie powalił mnie niczym, ale coś mnie tknęło - Może zajrzę i zobaczę co tam w bieganiu po 30? - pomyślałem. I zajrzałem. Sentyment sie wkradł, a że z niespotykaną od bardzo dawna siłą zabrałem się w ostatnim miesiącu za ćwiczenie, postanowiłem trochę o tym napisać. W końcu doświadczeń życiowych w sieci nigdy za wiele. Może komuś przydadzą się moje.

Jedno jest pewne zapał to ja mam słomiany. Trzeba mieć tylko nadzieję, że po tym wpisie nie będzie kilku miesięcy przerwy ;)