piątek, 29 marca 2013

Polecam.


wtorek, 26 marca 2013

Problemy z czasem i motywacją.


Jak biegać, gdy nie ma na to czasu? Jak szukać motywacji? Jak dawać sobie rade z zimową aurą?

Zima nie puszcza, a ja mam tak napięty terminarz w pracy i w życiu prywatnym, że nie jestem w stanie biegać na siłowni. Wyjście na siłownię wymaga poświęcenia od 1 godz. do 2 godz. na samej siłowni (w tym szatnia i prysznic), plus 10 min. do 30 min. na dojazd w jedną stroną w zależności od miasta i godziny. W sumie daje to minimum 1 godz. i 20 min. a maksymalnie nawet 3 godziny. Podczas gdy przebieżka na powietrzu zajmuje dwa razy mniej czasu. Dodatkowo dużo łatwiej relaksować się na powietrzu niż w siłowni, bo sam dojazd może być tak stresujący (korki), że nie wiadomo czy siłownia go zrekompensuje.

Właśnie znalazłem się w takiej sytuacji. Nie czuję się na tyle odporny, by biegać w takich mrozach lub w deszczu przy temperaturze +2. W tym roku byłem przeziębiony już dwa razy. Nie mogę pozwolić sobie na szafowanie zdrowiem. Dlatego przez zimę chodziłem na siłownię. Niekiedy byłem na siłowni pięć razy w tygodniu. Wszystko pięknie, ale w ostatnim czasie doszły prywatne sprawy i jestem poza domem od 7:00 do 21:00 i nie mam nawet siły pomyśleć o bieganiu. Jak sobie z tym radzić?!

Nie jest to kwestia braku mobilizacji, czy chęci. Jasne mógłbym wstawać o 5:00 i biegać rano, ale bez przesady. Z czystym leniem zawsze dawałem sobie radę. Mogę tu polecić kilka sposobów. Można zakupić fajny audiobook, o którym wiemy, że nas wciągnie i postanowić sobie, że możemy go słuchać tylko podczas biegania. Możemy kupić sobie nowy sprzęt, który będziemy chcieli testować. Możemy, też zainwestować w Nike+ i dołączyć do tej społeczności i mierzyć się w przeróżnych wyzwaniach i wspólnych przedsięwzięciach, bijąc rekordy i ustalając nowe treningi. Wszystkie te metody stosowałem jednocześnie i jeśli tylko byłem zdrowy nie miałem problemu z bieganiem. Niestety brak czasu dobija mnie, zwłaszcza, że wiem, że potrwa to jeszcze mninimum dwa tygodnie.

Pomocy!

wtorek, 19 marca 2013

Mniej lub bardziej znani- Emil Zatopek

"Czeska lokomotywa" - czeski biegacz długodystansowy. Czterokrotny złoty medalista olimpijski. Urodził się 19 wrzesnia 1922 w Korivnicy. Pochodził z wielodzietnej rodziny. W wieku 16 lat zaczął pracować w fabryce obuwia, gdzie zainteresował sie bieganiem.

Bił rekordy i zwycieżał na kilku dystansach: 5000m, 10000m, 25000m, 30000m, maraton. Na Igrzyskach Olimpijskich w 1952 w Helsinkach dokonał wyczynu, którego żadnemu lekkoatlecie nie udało się do tej pory powtórzyć: zdobył złote medale na 5000 metrów, 10 000 metrów i w biegu maratońskim, w którym biegł po raz pierwszy w życiu. Na wszystkich tych dystansach ustanowił rekordy olimpijskie.

W 1975 Międzynarodowy Komitet Olimpijski nagrodził go nagrodą im. Pierre de Coubertina. W 1997 został ogłoszony najlepszym czeskim lekkoatletą XX wieku, a w 1999 najlepszym czeskim olimpijczykiem.

Zmarł 22 listopada 2000r.

Emil Zatopek miał bardzo charakterystyczny sposób biegania z wysoko uniesionymi barkami, głową delikatnie odchyloną do tyłu, którą mocno kreciła na lewo i prawo, zwłaszcza na finiszu. Najbardziej charakterystyczna jednak była jego cierpiętnicza miną.

poniedziałek, 18 marca 2013

Dieta bezglutenowa i Novak Djokovic


Obiecałem, że będę od czasu do czasu wrzucał rzeczy, które przyczyniły się do mojego wzrostu formy i zrzucenia wagi. Jedną z nich był tenis, a konkretnie oglądanie tenisa i zwrócenie uwagi na Novaka Djokovica oraz jego sylwetkę. Ani grama tłuszczu, niesamowita kondycja i zdecydowany numer jeden w rankingu ATP... wow.

Nie musiałem szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego tak wygląda. Sami komentatorzy wielokrotnie mówili o diecie jaką zastosował. Chodzi o dietę bezglutenową. Sama nazwa niewiele mi mówiła i musiałem poszperać w wikipedji:

Dieta bezglutenowa – to specjalna dieta stosowana w leczeniu oraz w profilaktyce celiakii (choroby trzewnej, sprue nietropikalnej). Polega na całkowitej eliminacji z pożywienia produktów zawierających gluten czyli na wykluczeniu pokarmów z dodatkiem naturalnych bądź przetworzonych zbóż:
  • pszenicy
  • żyta
  • jęczmienia
Obecnie dowiedzione jest, że owies nie jest przeciwwskazany w żywieniu chorych z celiakią. Jednak w Polsce, ze względu na zanieczyszczenie owsa ziarnami innych zbóż, produkty z udziałem owsa muszą być także wyeliminowane z diety.


O Boże, pomyślałem, dla mnie to niemożliwe. Ja kocham pieczywo. Nie potrafię bez niego żyć. Jestem od niego bardziej uzależniony niż od mięsa. Kiedyś już eksperymentalnie próbowałem odrzucić pieczywo, bo jadałem go za dużo. Wytrzymałem jeden dzień. Jednak na początku stycznia kilka zbiegów okoliczności spowodowało, że miałem niesamowitą motywację i zapał do ćwiczenia. Na tej fali pozytywnego myślenia popłynąłem dalej i udało się! Nie dość, że przestałem jeść w ogóle pieczywo, to nie jadałem innych produktów zbożowych: makaronów, ciast, płatków śniadaniowych itp. Okazało się też, że samoistnie wzrosło spożycie warzyw. Nie musiałem się zmuszać do ich jedzenia. Przyszło to samo i zajadałam się nimi ze smakiem.

Przyznam, że ta dieta przyczyniła się w takim samym stopni do zrzucenia wagi, co ćwiczenie na siłowni i bieganie. Jestem pewien, że bez niej nie schudłbym 5 kilogramów. Oczywiście nie jestem na tyle silny psychicznie, żeby ją utrzymać na stałe. Po 2 tygodnia powolutku zacząłem wracać do glutenu, ale jego obecne spożycie i tak jest pięciokrotnie mniejsze niż przedtem.

Polecam!

czwartek, 14 marca 2013

Mniej lub bardziej znani – Ryan Hall



Urodzony 1982-10-14 amerykański biegacz długodystansowy. Wygrał w 2008 United States Olympic Trials, zajął dziesiąte miejsce na Olimpiadzie w Pekinie w maratonie. W 2011 pobił nieoficjalny rekord Stanów Zjednoczonych w maratonie na imprezie w Bostonie (2:04:58). Jest rekordzistą Stanów Zjednoczonych w półmaratonie z czasem 59:43. Jest pierwszym biegaczem ze Stanów Zjednoczonych, który w tego typu biegu zszedł poniżej jednej godziny.

Stał się nadzieją Amerykanów na świetne wyniki, ale jego rozwój stanął przez problemy zdrowotne. W ostatnim czasie prześladują go kontuzje. Wszystko zaczęło się od kontuzji uda podczas maratonu na Olimpiadzie w Londynie. Ponownie pojawiła się pod koniec 2012. Gdy już wydawało się, że wraca do formy, na początku roku pojawił się uraz mięśnia czworogłowego. 2013-03-13 pojawiła się informacja, że nie wystartuje w maratonie w Bostonie w 2013 roku.

Mimo, że sam zawodnik w wywiadach zapewnia, że nie uważa, że kontuzje są efektem słabnącego i starzejącego się ciała, to jednak powyżej 30-tki, jak coś zacznie się sypać, to może już nie przestać.

środa, 13 marca 2013

Ból w udzie.

Wciąż nie mogę powrócić do pełnej dyspozycji. 3,5 tygodnia temu na szalonej imprezie postanowiłem zrobić szpagat bez rozgrzewki. I naciągnąłem sobie dwugłowy uda.


Największy problem mam z siedzeniem, zwłaszcza podczas prowadzenia samochodu. Z chodzeniem nie mam większych kłopotów. Próbowałem nawet biegać. Zaliczyłem 2 przebieżki na siłowni po 20 min, a w ostatni czwartek na powietrzu 40min. Oczywiście dokładnie bandażuję sobie to udo i rozgrzewam się przed biegiem. Wszystko byłoby OK, gdyby nie ból przy siedzeniu. Zacząłem się nawet niepokoić, ale dowiedziałem się od znajomego specjalisty, że tego typu naciągnięcia ścięgien i mięśni mogą boleć nawet ponad miesiąc.


Tkwię w takiej półaktywności. Nie mogę biegać na sto procent, na siłowni też muszę uważać. Mam jednak nadzieję, że od przyszłego tygodnia maszyna ruszy pełną parą.


Jak na razie jedyna ciekawostkę mam z wycieczki do Londynu, grafiti ze ściany:


Kto to taki? :)

czwartek, 7 marca 2013

Leniwe tempo na wiosnę.

Wczoraj wyruszyłem na pierwszy bieg na świeżym powietrzu w tym sezonie. Mimo sporego zmęczenia po pracy coś mnie ciągnęło na zewnątrz.

Słoneczna pogoda, 15 stopni i głód biegania.

Wyszło całkiem nieźle. Tempo co prawda było słabe, ale nie chciałem szaleć, zwłaszcza, że mam lekko naciągnięty dwugłowy uda. Największym zauważalnym pozytywem jest kondycja. Rzucenie palenia i systematyczne ćwiczenia na siłowni sprawiły, że biegło mi się lekko i nie wiem kiedy upłynęło 40 min.

WYNIK: 41'11", 6.28km, 585cal

Biegam po 30 na Twitterze.



Dzisiaj założyłem konto dla "Biegam po 30" na Twitterze. Zapraszam wszystkich do śledzenia konta @biegampo30 (Zelazny Szczygiel). Będę wrzucać krótkie zajawki o bieganiu i zdrowiu. Więc jeśli ktoś chce od czasu do czasu na to zerknąć, to zapraszam.

wtorek, 5 marca 2013

Idzie wiosna

Śnieg płynie, powoli czuć wiosenny zapach ziemi. Zaraz wszystko zacznie budzić się do życia. W końcu będzie można wyjść na zewnątrz i pobiegać w ciepełku.
 
 
Trochę za tym tęsknię. Bieżnia mechaniczna nie daje tyle radości, ale niestety może uzależnić. Łatwo można przyzwyczaić się do biegania w wygodnych, zawsze tych samych warunkach. Jednak bieganie na świeżym powietrzu daje więcej radości, ale wymaga też więcej samodyscypliny.
 
Trudniej zmobilizować się do wyjścia gdy za oknem jest mniej niż 15 stopni, nie mówiąc już o deszczu. Z drugiej strony gdy świeci słońce, coś ciągnie człowieka na zewnątrz. Dodajmy do tego otoczenie, które zmienia się podczas biegu na powietrzu. Czasem możemy podziwiać widoki, czasem zaobserwować ciekawe zdarzenie, a innym razem spotkać starego znajomego. Dzięki temu umysł lepiej wypoczywa, bo dostarczane mu są dodatkowe bodźce. Pomyślcie jeszcze o dźwiękach i zapachach, a bieżnia mechaniczna zawsze przegra.
 
Ja w tym tygodniu rozpoczynam sezon wiosenny. Do dzieła!