wtorek, 17 kwietnia 2012

Plan na pierwsze 10km

Wczoraj nie miałem w planie treningowym żadnego biegu, ale z przyzwyczajenia wyszedłem pobiegać. Czułem się wyjątkowo dobrze. Niestety nie rozgrzałem się dokładnie i w okolicach 3km poczułem dziwne pstryknięcie w podudziu. Jednak byłem w stanie biec dalej bez żadnego bólu. Na szczęście rozsądek wziął górę i postanowiłem skrócić bieg i zadbać o mięśnie.

Z perspektywy dzisiejszego dnia myślę, że zrobiłem dobrze. Kontuzji nie ma, mięśnie nie bolą, a i pogoda lepsza. Skoro wczoraj czułem się już na 10 km, to mam nadzieję, że co się odwlecze, to nie uciecze. Bój się dyszko, nadchodzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz